Takimi słowami biskup przywitał pielgrzymów, którzy po 13 dniach wędrówki zameldowali się na Jasnej Górze.
Pielgrzymi z diecezji na jasnogórskich błoniach stawili się w sobotę 13 sierpnia po godz. 8. Przywitał ich tam bp Edward Dajczak. Z diecezjalnego sanktuarium wyszło ich 200. Po drodze, głównie w Gnieźnie, dołączyło jeszcze 50. Z grupą szło 11 kapłanów i 3 kleryków. Jednak jeśli chodzi o liczby, sprawa jest nieco bardziej skomplikowana, o czym piszemy w osobnym materiale.
- Pielgrzymka jest szkołą wiary, w którą zaangażowany jest cały człowiek, z duszą i z ciałem. Jestem z was dumny. Teraz wracacie do domów i trzeba, żeby ludzie was zauważyli, tzn. zobaczyli, że przychodzicie z Jasnej Góry, przemienieni, dotknięci Chrystusem. Doszliście, przechodząc dobrą szkołę, a ponieważ wiara jest pielgrzymowaniem, idźcie dalej - mówił biskup, witając wchodzące grupy.
Pielgrzymi nie kryją radości z tego, co przeżyli podczas drogi na Jasną Górę. - Wiele się wydarzyło, ale mam też nadzieję, że wiele dopiero się wydarzy - przyznaje Anna ze Słupska. - Był to bardzo piękny czas, ale żaden piorun we mnie nie uderzył. Dla mnie pielgrzymka jest takim czasem nasiąkania tymi wszystkimi treściami. Czekam na owoce, na rozwój mojej wiary. Bardzo ważne były dla mnie wieczorne apele - dodaje uczestniczka pielgrzymki.
- Przeżyłem piękne chwile - mówi Mariusz ze Szczecinka. - Szkoda, że pielgrzymka już się kończy. Bardzo otworzyłem się na relację z Jezusem, taką szczerą, bez upiększania siebie samego przed Nim - opowiada pielgrzym.
Jeśli chodzi o skład osobowy pielgrzymki, ks. Marcin Kościński, jej dyrektor, zauważa, że od kilku lat podnosi się średnia wieku uczestników. - Właściwie bardzo mało jest młodzieży w wieku nastoletnim. Przeważnie są to już osoby dorosłe, studenci, osoby w średnim wieku. Mamy też sporo osób, które wróciły do pielgrzymowania po latach. Niektóre z nich przyznają, że żałują tak długiej przerwy. Z sentymentem wspominają swoje młodzieńcze pielgrzymowanie, ale dzisiaj tę drogę przeżywają już inaczej. Ludzie tutaj naprawdę szukają czegoś więcej - mówi duszpasterz.
Ksiądz Kościński przyznaje, że sama droga przebiegła w tym roku bez szczególnych trudności: - Nie było większych problemów zdrowotnych. Pogoda też dopisała, choć dzisiaj akurat delikatnie pada. Bardzo budująca była postawa uczestników pielgrzymki podczas Mszy św. Prawie wszyscy przystępowali do Komunii św.
Dyrektor pielgrzymki zauważa też zmieniający się styl pielgrzymowania. Widać to szczególnie, jeśli chodzi o noclegi. - Ludzie wolą noclegi zbiorowe w salach niż u gospodarzy w domach - mówi ks. Kościński. - To jest nowe zjawisko - dodaje duszpasterz.
Jak relacjonują niektórzy pielgrzymi, czasami powodowało to pewne problemy, szczególnie wtedy, kiedy w danym miejscu ludzie pragnący ugościć pielgrzymów dopisali.
Organizatorzy pielgrzymki przyznają, że powodów takiej zmiany nastawienia w stosunku do noclegów może być kilka. Dwa wydają się szczególnie istotne. Po pierwsze - nocleg zbiorowy, mimo pewnych niewygód, pozwala na szybsze położenie się spać i odpoczynek przed kolejnym dniem wędrówki. Po drugie - pielgrzymi cenią sobie walor integracyjny takich noclegów. Ten drugi powód podkreślają niemal wszyscy. - Jesteśmy więcej ze sobą. Nawiązują się piękne przyjaźnie - mówi ks. Kościński.
Tematem przewodnim tegorocznej pielgrzymki były słowa Jezusa: "Będziecie moimi świadkami". - Chcieliśmy podprowadzić uczestników w tę tematykę za pomocą konferencji głoszonych przez ludzi różnych stanów czy zawodów - mówi ks. Kościński.
Konferencji nagranych wcześniej uczestnicy słuchali podczas drogi. Swoimi doświadczeniami wiary i dawania jej świadectwa w codzienności dzielili się m.in.: ksiądz, małżonkowie, rodzice, osoba samotna, przedsiębiorca, osoba uzależniona wychodząca z nałogu.
Po powitaniu przez biskupa pielgrzymi przeszli do kaplicy Cudownego Obrazu, a następnie wzięli udział w Eucharystii na jasnogórskich błoniach. W ten sposób jubileuszowa 40. Piesza Pielgrzymka Koszalińsko-Kołobrzeska dobiegła końca.