W Koszalinie pożegnano zmarłego franciszkanina śp. o. Ludwika Bartoszaka.
Wieczorem 1 czerwca w wieku 91 lat odszedł do Pana o. Ludwik Bartoszak, franciszkanin z klasztoru w Koszalinie. Zakonnik ostatnie swoje dni spędził w diecezjalnym Hospicjum im. bp. Czesława Domina w Darłowie. Uroczystości pogrzebowe odbyły się 6 czerwca. Zanim ciało zmarłego odprowadzono na Cmentarz Komunalny w Koszalinie, by złożyć je w grobowcu franciszkańskim, Mszy św. pogrzebowej w kościele pw. Podwyższenia Krzyża Świętego przewodniczył bp Krzysztof Zadarko. Obecni byli franciszkanie na czele z prowincjałem Wojciechem Kuligiem OFM Conv, księża diecezjalni, siostry zakonne, rodzina zmarłego i wierni. Wielu z nich to penitenci o. Ludwika, znanego z posługi w konfesjonale, co upamiętniono bukietem kwiatów w miejscu, gdzie spowiadał.
– O. Ludwik od początków zakonnego życia był postrzegany jako brat życzliwy – powiedział w homilii o. Kulig. – Brat pracowity; w życiu modlitwy, jak piszą wychowawcy, bardzo wyrobiony i troszczący się o życie wewnętrzne. Przez współbraci był bardzo lubiany. Był usłużny, względem przełożonych bardzo szczery. I można powiedzieć śmiało, że wiele z tych cech wyniósł z rodzinnego domu, rozwijał je, pielęgnował przez cały okres formacji, przez całe życie.
O. Stanisław Piankowski, gwardian klasztoru w Koszalinie, postrzega zmarłego współbrata jako tego, który swoje kapłaństwo traktował jako służbę. – Zawsze gotowy, zawsze zwarty, zawsze podrywający się do tego, aby posługiwać tym, którzy byli w potrzebie, począwszy od spowiedzi, w którym to sakramencie jego dyspozycyjność była niesamowita – ocenia koszaliński gwardian.
Współbracia o. Ludwika dawali wyraz temu, że nie będąc mocnego zdrowia, wręcz fizycznie będąc słabowitym i chorowitym, tyle w życiu dokonał i dożył sędziwego wieku. Upatrują w tym zamiarów Opatrzności, która – jak zauważył o. Piankowski – wybrała na dzień śmierci franciszkanina Święto Jezusa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana.