30 ministrantów bierze udział w letnich rekolekcjach w Koszalinie i polanowskim lesie.
Funkcjonowanie chłopców z różnych miejscowości i w różnym wieku (8–17 lat) przez tydzień w dużej grupie nie jest łatwe, ponadto jedni są ministrantami zaledwie od miesiąca, a inni mają za sobą niemal dekadę doświadczenia. W integracji pomagają im sport, warsztaty, rekreacja, wyjazdy. Wielu z nich podkreśla, że dobrą atmosferę pomagają tu stworzyć księża. – To jest fajne, że nie siedzą sami ze sobą, ale są z nami, możemy podejść, porozmawiać. Dobrze nam doradzają – ocenia 12-letni Szymon z parafii pw. Św. Rafała Kalinowskiego Piły i, jak dodaje, myśli czasem o tym, by też zostać księdzem.
Razem z Szymonem na rekolekcje przyjechała spora grupa kolegów z parafii. Niektórzy, jak 11-latkowie Mateusz i Filip, zapewniają, że na ministranturę zdecydowali, bo w pewnym momencie coś ich pociągnęło do tej decyzji. Innych, jak Szymona, nie deprymuje to, że dał się po prostu namówić mamie. Chłopcy o dłuższym stażu mówią już o niemałym doświadczeniu – np. 8 lat służby przy ołtarzu sprawiło, że Korneliusz nauczył się nie stresować, gdy coś mu nie wyjdzie. – Ostatnio w złym momencie zadzwoniłem dzwonkami i chociaż od razu zrobiłem się czerwony, to zaraz oceniłem, że dalej wszystko idzie dobrze: ludzie uklęknęli, nic złego się nie stało. Wiem, że trzeba takie wpadki zostawiać za sobą, iść dalej – mówi 13-latek.