Niezwykła, bo tworzona nie przez jednego, ale przez grupę ikonografów. Wyjątkowa, bo będąca owocem wiary parafian i tworzona dla ożywienia wiary miejscowej wspólnoty parafialnej.
W piwnicy konkatedralnej plebanii przez 18 miesięcy wypełnionych wyrzeczeniami, modlitwą i pracą powstawała niezwykła ikona. Tworzyli ją uczestnicy odbywających się od lat przy kołobrzeskiej konkatedrze rekolekcji-warsztatów. Zaczynali w dziesiątkę. Z każdym miesiącem jednak grupa się wykruszała. Ostatecznie zostały dwie ikonopisarki, wpierane okazjonalnymi wizytami Romana Zięby, który prowadzi warsztaty dla kołobrzeskiej wspólnoty piszącej ikony. Spotykały się wtedy, gdy pozwalały na to zdrowie i to napięty grafik pracy i obowiązków domowych. Reszta wspólnoty wpierała je duchowo.
- Cieszyłyśmy się, kiedy ktoś się pojawiał i pracował, ale nie złościłyśmy się, gdy zostawałyśmy nad deską same. Świadomość zgody na niesienie tego krzyża, podnoszenie go w całkowitej wolności, było wielkim przeżyciem. A Boże prowadzenie dawało się odczuć niemal w każdej chwili - opowiada koordynująca przedsięwzięcie Aleksandra Siewiera. Parafianka kołobrzeskiej parafii konkatedralnej razem z koszalinianką Beatą Markowicz włożyła najwięcej pracy w wykonanie bogatej w symbolikę ikony krzyża z San Damiano.
Obie ikonopisarki z uśmiechem mówią, że Duch Święty pomagał im farby mieszać, zwłaszcza na finiszu, gdy dobieranie odcienia do poprawianych elementów było już karkołomnym wyzwaniem. Choć włożyły w wykonanie ikony mnóstwo wysiłku i wyrzeczeń, przyznają, że otrzymywały ruchową rekompensatę.
- Skończyłyśmy 8 września. Dla mnie było to jak prezent, bo dokładnie tego dnia 33 lata wcześniej z mężem braliśmy ślub - mówi Beata Markowicz. - Świadomość tego, że to praca, którą nie robię dla siebie, ale dla innych dodawała nam skrzydeł. Pan Bóg wynagradzał wysiłek łaskami. Ola ma w sobie tyle pokoju, którym emanuje, więc praca z nią sprawiała, że się wyciszałam, uspokajałam wewnętrznie - dodaje.
W święto Podwyższenia Krzyża Świętego ikona została pobłogosławiona. Trafi do powstającego w parafii Oratorium.
- Z tego krzyża św. Franciszek miał usłyszeć słowa: „Czy nie widzisz, ze mój dom jest zniszczony? Idź i odbuduj go”. Nie chodziło tylko o kościelne mury, ale o Kościół. Od tego krzyża wszystko się zaczęło - przypominał ks. Andrzej Pawłowski.
- Niech to Oratorium będzie początkiem czegoś nowego w naszej parafii, niech wydaje najpiękniejsze owoce, niech ten krzyż przemawia, jak wtedy do Franciszka - mówił proboszcz parafii konkatedralnej, błogosławiąc krzyż i dziękując wszystkim, którzy przyczynili się do zrealizowania projektu.