- Teraz tylko właściwie cud mógłby zmienić tę decyzję. Po ludzku to trudne, ale wierzymy, że Pan Bóg ma plan na inne dobro w tym miejscu – mówi s. Macieja Kudłacz, przełożona domu szczecineckich niepokalanek.
O tym, że w Szczecinku zabraknie białych habitów, które mocno wpisały się w powojenną historię miasta, poinformowała w lutym przełożona generalna Zgromadzenia Sióstr Niepokalanego Poczęcia NMP s. Leticja Skura w liście do parafian i mieszkańców Szczecinka. Wyprowadzka miała nastąpić w lecie. Zatrzymała ją m.in. pełna emocji reakcja nie tylko szczecinczan, ale i całej diecezji. Do klasztoru z czerwonej cegły popłynęły listy, słów otuchy i zapewnienia o modlitwie.
Przez ponad rok mieszkańcy miasta nad Trzesieckiem mieli nadzieję, że jednak do tego nie dojdzie. Że znajdzie się rozwiązanie, choć powód, dla którego ta niełatwa decyzja została podjęta, jest niezmiernie ważki.
- Jedynym powodem właściwie są braki kadrowe. Spadek powołań nie pozwala na przysłanie tu nowych sióstr, a nam też lat nie ubywa, więc z coraz większym trudem przychodzi nam prowadzić dom – nie ukrywa szczecinecka przełożona.
Przyznaje, że cztery mieszkające tu siostry powoli zaczynają się pakować. – Zamykamy kolejno wszystkie sprawy, żeby zdążyć do końca czerwca. Choć z myślą, że może jeszcze coś się odmieni. Ale teraz to tylko cud mógłby odmienić tę decyzję. Po ludzku to trudne, ale wierzymy, że Pan Bóg ma plan na inne dobro w tym miejscu – dodaje zakonnica.
Niepokalanki ze szczecineckiego klasztoru w 1946 r. Archiwum zgromadzenia Sióstr Niepokalanego Poczęcia NMPPogodzenie się z wyjazdem niepokalanek nie przychodzi łatwo mieszkańcom miasta, zwłaszcza najbliższym sąsiadom zakonnic i osobom starszym, którzy korzystali z klasztornej kaplicy. Ale to strata także dla historii miasta. Niepokalanki związane są z nim od blisko ośmiu dekad. O tym, jak niebagatelny był ich wkład w budowanie polskości i katolickości na tym terenie świadczy m.in. przyznana w kwietniu tego roku Nagroda im. ks. dr. Bolesława Domańskiego.
Kiedy w ubiegłym roku mówiono o wyjeździe, trwały rozmowy z diecezjalna Caritas o wykupieniu klasztornego budynku i przejęciu prowadzonej przez siostry świetle, w której wychowało się kilka pokoleń mieszkańców miasta. Sprawa nie doszła do skutku. Teraz na budynek znalazł się nowy kupiec. Trwają pertraktacje, dokąd zostanie przeniesione funkcjonujące w klasztorze Okno Życia.