- To nie tylko efekt finalny wysiłków, ale jeszcze bardziej uświadamia nam, że teraz rozpoczyna się, budowa wspólnoty - kościoła zbudowanego z żywych cegieł - mówił hierarcha we Włynkówku.
Po blisko trzech dekadach od rozpoczęcia budowy, wierni wspólnoty w podsłupskim Włynkówku mogli ucieszyć się poświęceniem wzniesionej przez siebie świątyni parafialnej.
– Bezcenne są emocje i wspomnienia towarzyszące tym, którzy są od początku zaangażowani w budowę tej świątyni, w jej wzrastanie i tworzenie wszystkich otaczających ją inwestycji, domu parafialnego, wyposażenia wnętrza. Przywołanie tego wszystkiego jest ważne, bo przez te lata stanowiło szczególny wymiar waszej wiary, waszego zaangażowania. Konsekracja kościoła jest nie tylko efektem finalnym wysiłków, ale jeszcze bardziej uświadamia nam, że teraz rozpoczyna się, staje przed nami jako szczególne wyzwanie budowa wspólnoty – kościoła zbudowanego z żywych cegieł – mówił przewodniczący uroczystości bp Zbigniew Zieliński, podkreślając wielkie zaangażowanie wiernych, którzy włożyli wiele wysiłku w budowę i wyposażenie świątyni. Zwracał jednak uwagę, że nie sam czyn jest najważniejszy.
– Po pierwszych trudnościach, niedowierzaniu, że to może się udać, zwłaszcza we współczesnym świecie, w którym liczą się dotacje, ekonomiczne rachunki z czasem okazuje się, że to jest najmniej istotne. Ważniejsze staje się zaangażowanie ludzi, których łączy wiara. Możemy budować piękne domy, wspaniałe instytucje, ale może nie być w tych okazałych gmachach niczego, co by gwarantowało trwałość albo przynosiło człowiekowi szczęście. Doświadczył tego pewnie niejeden człowiek, który poświęcił ogrom czasu, zaangażowania, może kosztem rodziny, wyjeżdżając za granicę, zdobywając środki i pozostając samotnym w wybudowanym domu. Dzisiaj myślimy z wdzięcznością o wszystkim, co złożyło się na ten wysiłek wznoszenia kościoła także dlatego, że jest on wypełniony ludźmi – zauważył hierarcha. – Przywołujemy dzisiaj wszystko, co wiąże się z gestem oddania świątyni Panu Bogu, by jeszcze bardziej zrozumieć, że nie jest to jakiś folklor, jakiś skansen albo jakieś czary, ale akt woli nas, ludzi, którzy odkryliśmy pragnienie Pana Boga bycia blisko nas i którzy odkrywają, że dokonuje się to w sakramentach sprawowanych w tym świętym miejscu.
Do czasu reformy liturgicznej uroczyste oddanie świątyni do celów kultu Bożego nazywano konsekracją kościoła. I chociaż termin ten wciąż jest powszechnie używany, mówimy dziś o poświęceniu (dedykowaniu, przekazaniu) budowli na wyłączność Bogu. Obrzęd poświęcenia kościoła zawiera głęboką symbolikę. Na początku konsekrator błogosławi wodę, którą skrapia ściany kościoła, ołtarz i lud, co nawiązuje do chrztu świętego.
Poświęcenie kościoła we WłynkówkuBiskup Zbigniew wyjaśniał istotę obrzędów, w których wierni będą uczestniczyć:
– Liturgia, którą przeżywamy, jest niesamowitym doświadczeniem Pana Boga przez symbole i znaki. Wyznaniem wiary rozpoczniemy obrzęd poświęcenia kościoła, w który włożono tyle wysiłku, ale też tak wiele wiary, miłości, tyle budowania międzyludzkiej wspólnoty. Zostanie potem odmówiona modlitwa poświęcenia ołtarza i kościoła, która wyraża zamiar oddania ich na wyłączną służbę Panu Bogu i upraszania szczególnego błogosławieństwa dla tego miejsca, byśmy nawiedzając je, mogli jeszcze bardziej być przeniknięci darem wiary i Bożej miłości.
Po homilii następuje namaszczenie olejem ołtarza oraz ścian świątyni, co jest nawiązaniem do znanej ze Starego Testamentu tradycji namaszczania kapłanów, proroków i królów.
– Oliwa miała zawsze wiele zastosowań, a oliwki są wręcz instytucją wielopokoleniową. Zasadzane przez dziadka, przynoszą owoce dopiero wnukom, a mogą rosnąć nawet tysiąc lat. Chciałbym więc uspokoić tych, którzy trochę z zawstydzeniem i przejęciem mówili, że ten kościół wznosili prawie 30 lat. Bazylikę Mariacką w Gdańsku, w której byłem proboszczem, budowano 136 lat. Ci, którzy zaczęli ją budować wiedzieli doskonale, że nie doczekają końca prac. Ale nie rezygnowali. Bo w budowie kościoła chodzi o coś bardziej trwałego i ponadczasowego – podkreślał biskup.
Po namaszczeniu okadza się ołtarz i ściany, a także wiernych.
– Ileż w tym wzniosłego piękna! Gdy jasne ziarenka kadziła padają na żarzące się węgle i z rozkołysanego trybularza płynie wonny dym. To czynność pozbawiona wszelkiego praktycznego celu. Niezwykła w swej wymowie piękna rozrzutność, ofiarna, hojna, wszystkiego się wyrzekająca miłość – mówił, zachęcając również kapłanów, by w pamiętali o tym za każdym razem, gdy wnosi się dym kadziła. – Tajemnica miłości gorejącej i spalającej, która przewodzi nawet przez śmierć. To przypomina także żar kadzidła, zwracając naszą uwagę, że istotą tego, co dzieje się w kościele jest to, co dokonało się 2000 lat temu na Golgocie, gdy Chrystus umarł z miłości do człowieka – podkreślał hierarcha.
Biskup Zieliński przywołał również hasło roku duszpasterskiego: „Uczestniczę we wspólnocie Kościoła”.
– Łączy nas, będących w tym wnętrzu, jedna wiara, jedno spojrzenie na świat, na to, co w życiu cenne. Ale wiemy, że Kościół nie kończy się z chwilą opuszczenia tego miejsca, choć czasami na zewnątrz jest mniej komfortowo: przeciwności, niezrozumienie, swego rodzaju prześladowanie. Ale właśnie po to przychodzimy tutaj, aby wyjść umocnionymi w świat. Zamykając drzwi kościoła, nie zamykamy drzwi do serca – prosił.
Uroczystość zakończyło wręczenie błogosławieństw osobom szczególnie zasłużonym dla budowy kościoła i wspólnoty oraz pobłogosławienie pamiątkowej tablicy.