Nowa ewangelizacja bez namysłu teoretycznego może prowadzić na manowce wiary - usłyszeli uczestnicy sympozjum w Koszalinie.
Nowa ewangelizacja to wyrażenie odmieniane ostatnio w Kościele przez wszystkie przypadki.
Na szczęście, słowa papieża Franciszka z adhortacji "Evangelii gaudium" o nierozerwalności pojęć: "uczeń" i "misjonarz", wielu ludzi Kościoła bierze sobie do serca. Są osoby, które potrafią poświęcić naprawdę wiele, aby zaangażować się w dzieła nowej ewangelizacji.
Okazuje się jednak, że nawet najszczersze głoszenie Ewangelii, wyjście na ulice, czy też, jak mawia papież Franciszek "na peryferia", z Jezusem w sercu i na ustach, może nie wystarczyć. Nieraz może też przynieść skutki odwrotne do zamierzonych.
Co chwila pojawiają się nowe propozycje różnego rodzaju akcji, które nieraz zaskakują formą, rozmachem, pomysłowością.
Wielu ludzi podczas ewangelizacyjnych "eventów" odnajduje Boga na nowo. Jednak niektóre z nich u pewnej grupy ludzi Kościoła budzą kontrowersje i pytania o rzeczywistą ich owocność.
W koszalińskim Wyższym Seminarium Duchownym 16 maja odbyło się sympozjum na temat: "Nowa apologia w służbie nowej ewangelizacji".
Dla osób, które nie studiowały teologii, sformułowanie to mogło brzmieć dość enigmatycznie, jednak uczestnicy spotkania szybko przekonali się, że temat jest wyjątkowo praktyczny i bardzo ważny, aby dobrze rozumieć, czym jest ewangelizacja, także ta tzw. nowa.
Apologia oznacza bowiem "obronę" czy też "uzasadnienie" Ewangelii, którą się głosi, w myśl słów św. Piotra: "Bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest" (1P 3, 15).
- Jak mawia ks. Tomas Halik, wiara i wątpliwości to nierozłączna para w procesie wzrostu duchowego. Dlatego nierozłączne powinny być także ewangelizacja i apologia. Jeśli Ewangelia rodzi w człowieku wiarę, a wiara chadza w parze z wątpliwościami, to obok głoszenia kerygmatu, nie może zabraknąć apologii. Kerygmat czasem nie wystarczy, bo są ludzie, którzy, gdy usłyszą słowo, zaczynają zadawać pytania - mówił na rozpoczęcie sympozjum ks. dr Wojciech Wójtowicz, rektor WSD w Koszalinie.
- Dobra ewangelizacja musi dotykać w człowieku 4 wymiarów: wolitywnego - czyli skłaniać do konkretnych decyzji, przeżyciowego - czyli pobudzać emocje, etycznego - sprawiać, że człowiek żyje lepiej i racjonalnego - czyli pobudzać do refleksji rozumowej. Przewartościowanie lub niedowartościowanie któregoś z tych wymiarów, będzie tworzyło poważne problemy - przypomniał rektor.
Ks. Wójtowicz wymienił 5 zjawisk, które stanowią wypaczenie prawdziwej nowej ewangelizacji, a które można nieraz zaobserwować w praktyce.
We współczesnej ewangelizacji mamy więc czasami do czynienia z "fideizmem", czyli niedowartościowaniem wymiaru intelektualnego w głoszeniu kerygmatu, co prowadzi do wypaczenia niektórych pojęć, a w konsekwencji do trywializacji wiary, lub jej utraty.
Coraz bardziej powszechna jest też "psychologizacja", czyli próba sprowadzenia religii do wymiaru terapeutycznego. Ktoś zaczyna szukać Boga nie dla Niego samego, ale po to, aby żyło mu się lepiej.
Nie brakuje też "sentymentalizacji" doświadczenia religijnego. Przewartościowanie emocji sprawia, że niektórzy zaczynają mierzyć wartość doświadczenia Boga właśnie intensywnością przeżycia na poziomie emocji.
Spore niebezpieczeństwo niesie też ze sobą "spirytualizacja", czyli próba tłumaczenia zjawisk o charakterze naturalnym, społecznym, w sposób duchowy, nadając im niepotrzebnie znaczenie teologiczne.
W niektórych działaniach ewangelizacyjnych można też zauważyć tendencję to "protestantyzacji". Grozi ona utratą tożsamości katolickiej. Dość powszechnym zjawiskiem w tym kontekście jest np. bezrefleksyjne przejmowanie przez niektóre wspólnoty pieśni religijnych wywodzących się ze środowisk protestanckich. Ich treści wyrażają teologię protestancką, która w niektórych punktach istotowo różni się od katolickiej.