Osiem lat chodzenia, siedem lat małżeństwa, trójka dzieci, jedna miłość. Ania i Dawid o miłości czystej, pięknej i trudnej.
W.P.: A po ślubie...
Dawid: - To jest taka radość, jak po przebiegnięciu ultramaratonu. Chociaż... nigdy go nie przebiegłem (śmiech). Samo utrzymanie czystości to wielka próba miłości i wierności. Skoro ja widzę, że moja narzeczona potrafi dla mnie czystość utrzymać, rodzi się zaufanie i głębsza miłość.
Ania: - Jest potem w małżeństwie taka głęboka pewność, że mój mąż mnie nie zdradzi. Nie wiem, czy bardziej z bojaźni Bożej, czy z miłości do mnie - pewnie z jednego i z drugiego powodu, ale ja żyję w takiej pewności. Bywają między nami niesnaski, jak w każdym związku, natomiast jest we mnie pewność, że Dawid będzie wierny.
W.P.: Czy zakochanie się kiedyś kończy? Jak na to patrzycie po 7 latach małżeństwa?
Ania: - Niech nikt mi nie mówi, że bierze ślub z miłości. Nie wierzę. Na początku to po prostu jest zakochanie, szaleństwo. Miłość buduje się potem w związku, powolutku. Krok po kroku zakochanie przechodzi w miłość.
Dawid: - W życiu codziennym wychodzi mnóstwo niedoskonałości.
Ania: - I właśnie na tych niedoskonałościach, tzn. na ich akceptacji, buduje się prawdziwą miłość. To oczywiście nie wszystko, ale jest to ważny aspekt.
W.P.: Macie trójkę dzieci. Jak małżeństwo zmienia się po pojawieniu się potomstwa?
Dawid: - O 180 stopni. Zmienia się wszystko. Nasz pierwszy syn pojawił się po prawie 3 latach. Na początku, jak go jeszcze nie było, nasze życie można by nazwać małżeńskim szaleństwem: spotkania, wyjazdy, imprezy, góry, kręgle itp. Gdy pojawia się dziecko, razem z nim wszystko inne idzie na bok. Właściwie dziecko pochłania cały wolny czas.
Ania: - Nawet nie mamy telewizora, bo po prostu nie ma czasu na oglądanie. Wolę usiąść z dziećmi i poczytać książkę, albo posiedzieć z mężem.
W.P.: No właśnie. Macie w ogóle czas dla siebie?
Ania: - To jest pewien problem. Trzeba umieć wszystko poukładać tak, żeby ten czas się znalazł. My trochę zapomnieliśmy o sobie, a to jest naprawdę niebezpieczne. Musieliśmy przez to przebrnąć i od nowa siebie szukać.
W.P.: W Waszym życiu niedawno pojawiła się wyraźna rysa. Okazało się, że Efrem, Wasz synek, jest poważnie chory. Właściwie nie wiadomo na razie, co mu jest, ale prawdopodobnie to coś poważnego.