Osiem lat chodzenia, siedem lat małżeństwa, trójka dzieci, jedna miłość. Ania i Dawid o miłości czystej, pięknej i trudnej.
Mieszkają w Mścicach. Mają po 34 lata. On, Dawid Szarwark - informatyk, nauczyciel; ona, Ania Błąkała-Szarwark - flecistka, wykonywana praca - mama na trzy etaty. Jak wytrwać w czystości do ślubu? Co zmieniają dzieci, szczególnie, gdy jedno ciężko choruje? Rozmowa.
Ks. Wojciech Parfianowicz: Sporo Was w tym domu.
Ania: - Dwa plus trzy.
W.P.: Czyli 1000 złotych do przodu (śmiech).
Ania: - U nas to nawet 1500. Nie ukrywam, że się przydadzą.
W.P.: Trzech synów. Pięknie.
Ania: - Barnaba - lat 4. Efrem - lat 2 i Jeremiasz - 9 miesięcy.
W.P.: No to poszliście po linii najmniejszego oporu. Przecież to są najpopularniejsze imiona na świecie.
Ania: (śmiech) - Kierowaliśmy się Biblią. Wszystkie coś oznaczają. Barnaba - "Syn pocieszenia". Był pierwszy i nas bardzo ucieszył. Efrem - "Przynoszący obfitość". Faktycznie, wraz z Efremem spłynęło na nas wiele łaski.
Dawid: - Paradoksalnie. Bo to właśnie on jest poważnie chory i mamy z nim wiele problemów. Ale to tak bywa, że im więcej problemów, tym więcej łask.
Ania: - Jeremiasz oznacza natomiast "Niosący chwałę". A więc wszystko się zgadza.
W.P.: Zanim przejdziemy do Efrema. Powiedzcie, jak zrodziła się Wasza miłość?
Ania: - Zrodziła się w kościele. Naprawdę. Od początku chodziliśmy na Mszę św. częściej niż jest to przykazane. Zanim się poznaliśmy, oboje mieliśmy jakieś zamiłowanie do Eucharystii. Dawid był ministrantem, a ja byłam wierną parafianką. I tak żeśmy się upolowali (śmiech).
W.P.: Jak go upolowałaś?
Ania: - Wzrokiem. Podobno mam piękne oczy.
Dawid: - To jak ja teraz powiem, że też ją upolowałem wzrokiem, wyjdzie na to, że byłem złym ministrantem. No ale dobrze... zerkałem na boki... troszeczkę (śmiech)
Ania: - Po jednej Mszy św., w któryś piątek, Dawid podszedł i zapytał, czy nie poszłabym z nim na studniówkę. Tak to się zaczęło.
Dawid: - To była jedna z najodważniejszych rzeczy, jakie w życiu zrobiłem. To był też mój najlepszy, życiowy wybór.
W.P.: Czy Ania sprawdziła się jako partnerka na studniówkę?
Dawid: - Może lepiej spytać Anię...
Ania: - To ja może powiem tyle: miałam odciski.
W.P.: Deptał?
Ania: - Deptał i depta do dziś. Ale to nie jest ważne, żeby dobrze tańczył. Ważne, żeby dobrze ze mną maszerował przez życie.
W.P.: Czy wtedy na studniówce już coś zaiskrzyło?
Ania: - W sumie to iskrzyło już trochę wcześniej, ale faktycznie, wtedy, na studniówce coś się zadziało.
W.P.: Co Cię przekonało do Dawida?
Ania: - Był inny niż pozostali chłopcy, jakiś taki wyciszony, poukładany, niosący w sobie coś ciekawszego.
W.P.: A co Ciebie urzekło w Ani?
Dawid: - Wiadomo, że oczywiście uroda. Wyjątkowość....yyyy....Nie potrafię tak pięknie mówić jak moja żona.
W.P.: To takie męskie...
Ania: - To ja może wyjdę?
Dawid: - Nie. Urzekło mnie po prostu wszystko.
W.P.: Cóż za precyzja.
Dawid: - Na pewno znaczenie miała wiara. Widziałem ją na Eucharystii i to mnie przekonywało. Z perspektywy lat widzę, że to najlepsze okoliczności do znalezienia sobie żony.
W.P.: Ile lat byliście parą, zanim zostaliście oficjalnie narzeczonymi?
Ania: - 8 lat chodziliśmy ze sobą, potem niecały rok narzeczeństwa i w końcu ślub. Nasze życie razem było bardzo intensywne. Wyciągnęłam Dawida między innymi na pielgrzymkę na Jasną Górę. To dopiero tam zaczęło być między nami prawdziwie. Kiedy człowiek jest zmęczony, bolą go nogi, ma dość wszystkiego, w takich sytuacjach najlepiej poznaje się ludzi. Tam zrozumiałam, że ta nietypowość Dawida, która mnie urzekła, jest prawdziwa. Nie zawiódł moich oczekiwać, że tak powiem, trochę egoistycznie.
W.P.: 8 lat razem do ślubu. To dość długo.
Ania: - I dochowaliśmy czystości.
W.P.: Czy ja mam przed sobą prawdziwych ludzi? Wy musicie być na baterie. To oczywiście żart, ale wielu młodych ludzi mówi dziś, że to niemożliwe. Jak osiągnąć taki sukces?