350 pielgrzymów zmokło na starcie. Pożegnani przez bp. Edwarda Dajczaka nie przelękli się burzy. Ruszyli pod hasłem: "Wierzę w Chrystusa".
Jedynie pierwsza grupa - w tym roku była nią kołobrzeska dwójka - wyszła z placu przed sanktuarium w Skrzatuszu suchą nogą. Nad kolejnymi rozpętała się burza. Pielgrzymi jednak dzielnie ruszyli w kierunku Szydłowa, a potem dalej, aż na Jasną Górę, gdzie chcą dotrzeć po 13 dniach rekolekcji w drodze. Towarzyszy im 20 księży, a także klerycy, bracia i siostry zakonne.
W tym roku pielgrzymi, w odpowiedzi na różne akty profanacji w kraju w ostatnich miesiącach, ponieśli na czele pielgrzymki wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej. - Ponadto każdego dnia będziemy odbywać medytację, by odkryć głębię symboliki tej ikony - wyjaśnia ks. Marcin Kościński, dyrektor pielgrzymki. - Przy czym nie chodzi nam o jakąś manifestację, ale o to, by rozkochać się na nowo w Jej wizerunku.
Podczas 13 dni pielgrzymki uczestnicy usłyszą cykl konferencji odnoszących się do jej hasła: "Wierzę w Chrystusa", wyrastającego z motta roku duszpasterskiego: "W mocy Bożego Ducha". - Na trasie będziemy zgłębiać 12 artykułów wiary podanych w Credo - mówi ks. Krzysztof Płuciennik, ojciec duchowny pielgrzymki. - Chcemy zobaczyć, w jaki sposób to, że Jezus istnieje, ma wpływ na całe nasze życie.
Jak zapewnia ks. Płuciennik, w ogóle cały pielgrzymkowy dzień jest duchową formacją, począwszy od porannych Godzinek o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny, po wieczorny Apel Jasnogórski. Nadto grupy mają własny program, np. idą jakiś odcinek w całkowitej ciszy lub rozważają kilka razy w ciągu dnia słowo Boże.
Formacją jest również czas dla bliźniego. Ten aspekt pielgrzymowania podkreślają zwłaszcza młodzi, których to właśnie rówieśnicy na pielgrzymkę przyciągnęli, a i po latach do niej przyciągają. Tak było z Olą Terkiewicz z Jastrowia, która po 5-letniej przerwie znów wróciła na szlak. - To także poznawanie ludzi na trasie, rodzin, które nas goszczą w swoich domach - tłumaczy. - To wszystko tworzy piękną atmosferę wiary i choć nogi odmawiają nieraz posłuszeństwa i mówią "dość", to jednak chce się właśnie tak nieść intencje, własne i podarowane przez innych.
- Tu tworzą się takie więzi między ludźmi, że pogoda, lepsza czy gorsza, nie ma większego znaczenia - mówi Makary Woźniak ze Słupska, który pielgrzymuje po raz trzeci.