Tego życzy nam - i sobie jako uważnemu czytelnikowi "Gościa Koszalińsko-Kołobrzeskiego" - bp Edward Dajczak.
Karolina Pawłowska: Zaryzykuję: czyta Ksiądz Biskup „Gościa” diecezjalnego?
Bp Edward Dajczak: Zawsze! Uważnie! Całą lekturę „Gościa” zaczynam właśnie od wiadomości diecezjalnych.
W poszukiwaniu informacji?
W poszukiwaniu diecezji. Nasza diecezja to takie odległości, że kiedy coś się dzieje na jednym końcu w Pile czy Krzyżu Wielkopolskim, to na drugim końcu w Słupsku a nawet w Koszalinie nie zawsze o tym wiadomo. I na odwrót. „Gość Koszalińsko-Kołobrzeski” zbiera informacje z całej diecezji. Z jednej strony są to doniesienia o tym, co się wydarzyło, z drugiej – swego rodzaju zachęta i podpowiedź dla innych, co jeszcze można zrobić. To dobra, permanentna edukacja pastoralna. Wiem z rozmów, że tak było na przykład z Orszakami Trzech Króli: „skoro w jednym, drugim, trzecim mieście, a nawet wsi się udało, to może my też zróbmy”. Dzielenie się informacjami to inspiracja. Relacjonując te wydarzenia „Gość” ma swój udział w tym rozprzestrzenianiu się dobrych idei.
Od pojawienia się serwisu internetowego to rozprzestrzenianie się zdecydowanie przyspieszyło.
I bardzo dobrze. Dla młodego odbiorcy tydzień między wydarzeniem a relacją to cała wieczność. Oni potrzebują szybkich, skondensowanych wiadomości. I świetnie, że wśród wielu zalewających ich informacji mają szansę trafić na te, które serwuje im „Gość”. Gdyby nie ścieżka elektroniczna myślę, że do bardzo wielu diecezjan już nie dalibyśmy rady dotrzeć z ważnymi treściami.
Przez ćwierć wieku zaszło sporo zmian w tygodniku, ale to chyba ostatnie lata są największym wyzwaniem. Nadchodzi „zmierzch papieru”…
Przy zmianie mentalnej, jaką dzisiaj obserwujemy, największą troską jest to, żeby ludzie czytali. Nie tylko „Gościa”, ale w ogóle brali do ręki książki, czasopisma. Młodzi nie kartkują już papierowych stron, tylko przeglądają ich wersje elektroniczne. To konieczność czasów: tak dociera się do młodych, wyrabia się u nich nawyk wracania po więcej. Ale wydanie papierowe jest ważne i nie można lekceważyć tego, czy „Gość” rozchodzi się wśród diecezjan czy nie. Może za mało jest parafialnej reklamy, która zachęcałaby ludzi do sięgania po tygodnik? Bo to także narzędzie ewangelizacji. Oprócz informacji „Gość Niedzielny” to także wiele treści istotnych dla formacji wiary podawanych w sposób popularny, zrozumiały, ale sięgający głęboko.
Udaje nam się być narzędziem ewangelizacji?
Choć Ci, którzy są w Kościele, świadomie korzystają z tego, co proponuje im wydanie papierowe i serwis diecezjalnego „Gościa”; ci, którzy są trochę dalej, mają przynajmniej szansę trafić na stronę choćby przypadkiem, może odkryć coś, co zainteresuje, przyciągnie uwagę. Musimy mieć świadomość, że ten przekaz nie jest skierowany jedynie do tych, którzy są w Kościele, ale że mamy docierać także do tych, którzy są na obrzeżach. To też zadanie „Gościa”: pogłębiać wiarę, skłaniać czytelnika do zadawania sobie ważnych pytań. Pytania są ważne: o jakość, o sens, o wrażliwość. Prowokują do myślenia, ale pozostawiają wolność odpowiedzi. Nie narzucają niczego jako nakazu, choć wskazują właściwą drogę. Tak zatem trzeba przekazywać treści, żeby prowokowały do stawiania ważnych pytań.
Skoro urodziny, to i życzenia. Czego nam Ksiądz Biskup życzy?
Żebyśmy razem nadążali za światem i właściwie czytali znaki czasu. Życzę „Gościowi”, by był nadal narzędziem kształtujący wiarę. Bo przekaz z wydarzeń też może być świadectwem. Relacje to nie tylko fakty, ale też świadectwa. Dlatego życzę redakcji, by wasza praca była zawsze dzieleniem się wiarą z czytelnikami, by prowokowała ich do poszukiwania Pana Boga, inspirowała do stawiania pytań. A tym, którzy biorą „Gościa” do ręki, żeby umieli się dzielić tym, co przeczytali z innymi. Tak głosi się Ewangelię.
Czytaj także: