Święty Jose Sanchez del Rio, św. Josemaría Escrivá de Balaguer, bł. Pierre Frassati i św. Ignacy Loyola – to czwórka przyjaciół Kacpra Banacha, którzy pomagają mu dobrze iść przez życie.
Przy ogromnej rzeszy świętych i błogosławionych trudno wskazać jakiegoś faworyta, do którego wznosiłbym prośby o wstawiennictwo, bo tutaj niezawodna jest Matka Boża. Nie przypominam sobie też jakiegoś spektakularnego zjawiska, cudu za ich przyczyną. A może o tym nie wiem? Ale są cztery postacie, które mnie inspirują szczególnie.
Pierwszy to św. Jose Sanchez del Rio nastoletni Meksykanin, który pojawił się w moim życiu na pierwszym roku studiów z filmem „Cristiada”. To był czas moich wątpliwości w wierze i pytań. On swoim męczeństwem i konsekwencją wyboru udowadnia mi, że - choć wiara i relacja z Bogiem w swojej naturze jest bardzo intymna - to nie należy się jej wstydzić. Skoro on przelał swoją krew dla Jezusa, to i ja powinienem być odważniejszy w wyznawaniu wiary.
Świętego Josemaríę Escrivá de Balaguera poznałem podczas pieszej pielgrzymki do Częstochowy. Zainspirowało mnie jego nauczanie, w niektórych momentach przypominające nawet trening coachingowy. Są dwa cytaty, które szczególnie zapisały się w sercu: „Pan posługuje się nami jak pochodniami”. To szczególnie trudne nie zgasnąć i przekazać historię o Bożej miłości, szczególnie dziś w różnych środowiskach. I drugi „Porzuć to zamiłowanie do kładzenia pierwszych cegieł i połóż ostatnią cegłę chociaż na jednym z twoich projektów.” Ten ma swoje odzwierciedlenie w szczególnie w tym roku, kiedy zdecydowałem się na zrobienie prawa jazdy i naukę nowych języków obcych.
Błogosławiony Pierre Frassati uświadomił mi jak ważna jest wspólnota. Tego młodego Włocha poznałem obserwując stronę w mediach społecznościowych jednego z duszpasterstw akademickich w Polsce. Jako założyciel Towarzystwa Ciemnych Typów pokazuje, że formacja i dążenie razem w drodze do Boga jest uświęcające. Uświadamia jak ważne są relacje międzyludzkie i ile możemy się nauczyć od drugiego człowieka.
Ostatni, chyba najbardziej popularny z tego towarzystwa to św. Ignacy Loyola. Towarzyszy mi od niedawna. Był jednym z głównych reformatorów Kościoła w XVI wieku. Traktował Kościół jak dom, dom, o który trzeba zadbać i dom, który trzeba mądrze prowadzić. Cała duchowość, ignacjańską, którą zaczynam poznawać już pokazuje jak mądrze uporządkować to, co nieuporządkowane i wypływać na szerokie wody duchowości.
Wysłuchała Karolina Pawłowska
Przeczytaj także:
Egzaminy, budowa i święci franciszkanie
Podpowiada mi, co robić w życiu
Towarzyszą mi święci salezjanie
Św. Urszula czuwająca i św. Jacek na zakrętach
Patrzeć jasnym wzrokiem miłości
Zaprosiłam Ritę do swojego kościoła
Wymagająca przyjaciółka Edyta Stein